Przez jakiś czas w firmie, której byłem współzałożycielem, mieliśmy hasło „kultura ciągłego doskonalenia”.
Podobało mi się to hasło. Oddawało ambitną misję pomocy w rzeczywistej zmianie kultury organizacyjnej Klientów.
Potem to hasło usunęliśmy.
Bo jak tu myśleć o „wysmakowanej” kulturze, skoro dużo firm potrzebowało dość podstawowych rzeczy – przygotowania struktury organizacyjnej, opisania kluczowych procesów, prostych standardów operacyjnych, podstawowych automatyzacji i usprawnień, itd.
Prostych rozwiązań i narzędzi.
Doświadczyłem, że słowa Petera Druckera są bardzo prawdziwe – kultura zjada strategię. A często jest tak „żarłoczna”, że strategia nawet nie zdążyła pojawić się na stole…
Różne dyskusje i rozmowy o wdrażaniu lean spowodowały, że znów zacząłem o tym myśleć.
Kultura zatoczyła w mojej głowie koło i w jestem przekonany, że chce wrócić do dawnego hasła (choć już w innej rzeczywistości).
Czasem po prostu trzeba zaczynać od podstaw – i czasem to narzędzia będą tym 1. krokiem.
Toyota – którą przecież najczęściej przywołuje się jako przykład – „robi lean” (choć w ogóle tak tego nie nazywa) od ponad 70 lat.
To jak oczekiwać nowej kultury w 3, 6 czy nawet 12 miesięcy?