Jadę do Klienta.
Zamawiam Ubera.
Nie ma szczytu. Znam czas dojazdu, ale zamawiam z zapasem.
Patrzę na mapkę – 5 min… ale jedzie w 2 stronę.
Ok, może coś się stało na drodze – protesty, itd.
Po 15 min piszę do kierowcy.
„Jestem na miejscu.”
Nie ma go, a na mapce widzę go kilka km dalej. Po chwili dzwoni.
Jest… ale nie tu.
Książka Kahnemana „Pułapki myślenia” jest dostępna na rynku już od 12 lat. Mam poczucie, że wciąż nie uświadamiamy sobie wniosków z niej płynących i nie przekładamy ich na życie...
Co się stało?
Wydaje mi się, że taksówkarz z doświadczeniem zareagował odruchowo – skojarzył słusznie firmę (z siedzibą w biurowcu) ze stacją benzynową… i pojechał na stację. Bo ulica się zgadzała (nr już nie).
U kierowcy zadziałał system 1 – czyli „mózg intuicyjny”. I wygrał mimo tego, że aplikacja pokazywała zarówno dobry adres, jak i trasę dojazdu. Trasę, którą i ja sam widziałem.
Co ciekawe, nie zdarzyło mi się jeszcze, by na miejsce nie dotarł kierowca-obcokrajowiec nie znający miasta.
Czemu? Bo po prostu „słuchał się” apki?
Z tym samym zjawiskiem mierzę się też oczywiście sam - zarówno u siebie, jak i w pracy z Klientami.
A Ty doświadczasz 2 „mózgów”…?